Posty

Zmiany

Nie wiem, czy ktokolwiek tu jeszcze zerka (i czy kiedykolwiek zerkał), ale nie wiem czy kiedykolwiek się tu coś jeszcze ukaże. Ostatnio miały miejsce kolosalne zmiany w mojej wizji świata i... prawdopodobnie wszystko to, co już napisałam pójdzie do kosza (w przenośni, bo blog zostanie), a projekt został bardzo zmodyfikowany. Pewnie kolejna wersja, której będziecie mogli poszukiwać, to powieść na półkach księgarni za kilka lat. :) P.S. W tym roku Sekrety Magii kończą 10 lat!

Rozdział 5 (część 5/?)

Obraz
Ze wzgląd na zepsutego laptopa wraz z wyjazdami zadecydowałam, iż będę moją wenę wylewać na pisanie SM chociażby w zeszycie, na kolanku... nad rzeką. No dobra, okazję napisać co nieco w tak dogodnych warunkach miałam tylko 4 strony (z zeszytu!), resztę to gdzie tylko popadnie, w tym na kuchennym stole. Doczytanie się do mojego pisma było prawdziwym wyzwaniem... Mam pytanko - chcecie więcej zdjęć z okoliczności pisania kolejnych części? Jak dla mnie to całkiem ciekawe urozmaicenie posta. :D  P.S. Kolejnej części niestety nie będzie za tydzień, gdyż jutro wyjeżdżam na obóz, który trwa blisko 2 tygodnie i zwyczajnie nie będę mieć czasu. ***************************** Janina Uspokojenie się po tych jakże dziwacznych wydarzeniach do najprostszych nie należało. Przyjazne usposobienie pana Kamila przyczyniło się do tego, że poczułam się ciut lepiej, ale wciąż nie można było tego nazwać mianem bezpieczeństwa. Informacja o tym, że zamierza rozprawiać o magii wzbudziła we mnie mi

Wyjazdy

Ze względu na moje wyjazdy trwające łącznie miesiąc, rozdziały raczej nie będą się pojawiać. Publikację kolejnej części przewiduję dopiero w połowie sierpnia (no chyba, że dostanę napadu weny i zacznę pisać na telefonie...). Za opóźnienia przepraszam. Mam jednak nadzieję, że nie porzucicie tego bloga. ;) Pozdrawiam, Maruda, autorka bloga.

Rozdział 5 (część 4/?)

Część niekoniecznie dynamiczna, ale przynajmniej możecie się dowiedzieć czegoś nowego na temat postaci. Czasem przydają się takie zwolnienia akcji, żeby nie stracić tchu. Tak tylko z góry mówię. Niemniej jednak zapraszam do lektury! ***************************** Antonina Niedługo potem zadzwonił dzwonek. Nie był on słyszalny wcale tak wyraźnie, jak w każdej szkole, w której przyszło mi się uczyć, co nasunęło mi na myśl od razu to, że być może było ich tu zwyczajnie mniej. Wyglądało to na prowizorycznie stworzone warunki do nauki i prawdopodobnie tak właśnie było. Mimowolnie odetchnęłam, mogąc się w końcu uwolnić z ławki i uciec od czujnego spojrzenia naszej wychowawczyni. - Wróćcie tu po przerwie - oznajmiła. Od przesłuchania odnośnie dziwnego zdarzenia związanego z tak zwaną Dorotą, wszyscy milczeliśmy. Niektórzy byli zamyśleni, inni wstrząśnięci. Wyraz twarzy każdego z nas przypominał o zagrożeniu, które stało się dla nas całkowicie jasne. Nie byliśmy tu bezpieczni. Mijając

Rozdział 5 (część 3/?)

Taaak, kolejny rozdział! Obiecywałam sobie go napisać wcześniej, ale wyszło jak zwykle i robiłam na ostatnią chwilę. Mam nadzieję, że się on Wam podoba. Kolejny będzie jak zwykle za 2 tygodnie w niedzielę! ************************************** Barbara - Mamy kolejnego nieproszonego gościa! - krzyknęła kobieta o dużych z przerażenia oczach. Kogoś mi przypominała... Nasza dyrektorka, czy może raczej wychowawczyni, zerwała się z krzesła, na którym jeszcze chwilę temu przysiadła i błyskawicznie znalazła się przy drzwiach. Blondynka, najprawdopodobniej inna nauczycielka, wycofała się pospiesznie, tak, by mogła wyjrzeć na korytarz. Prawdopodobnie powinniśmy siedzieć grzecznie w ławkach, jednak jedna osoba postanowiła nie usłuchać niewypowiedzianego rozkazu. Wstała tak gwałtownie, że krzesło upadło, a my zwróciliśmy w jej kierunku głowy. Ku mojemu zaskoczeniu była to Ania. Pobiegła do drzwi i ledwo wyrabiając na zakręcie, wpadła na dyrektorkę, krzycząc:

Rozdział 5 (część 2/?)

Taaak! W końcu wracam do pisania! Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba. Czekam na komentarze. :) ********************************** Emil Siedząc przy śniadaniu, spod zmarszczonych brwi obserwowałem członków mojego pokoju. Wyjątkowo dziwny z nas skład. Jeszcze dnia poprzedniego byłem tylko ja i Krzysztof. Wieczorem przybył do nas również mój kochany braciszek. Dawno się nie widzieliśmy... przynajmniej na żywo. Strasznie się cieszył, kiedy zorientował się, że mnie przerósł. Jeszcze bardziej uradowany był, kiedy wylał na mnie butelkę wody jak spałem. - O Jezu, dalej się o to obrażasz? - zaśmiał się, widząc moją minę. - Miałem gorączkę i pewnie nadal mam, a ty mnie oblałeś wodą! Chciałeś, żebym się nią zakrztusił? - Nic się przecież nie stało... - Ale mogło! - krzyknąłem, uderzając ręką w blat stołu.

Brak rozdziałów

Cześć! Chciałabym Was bardzo przeprosić za pustkę na blogu, jednak jakoś ostatnio wpadłam w niezłego doła i nie mam weny na pisanie. Kolejną część już zaczęłam, mam zarys całego rozdziału, jednak z realizacją nieco gorzej. Nie chciałabym tego zepsuć, bo w końcu nic na siłę, więc raczej jeszcze trochę pobędzie tu cisza. Cierpliwości, nie zapomniałam o blogu, a jedynie muszę poczekać na odpowiednie natchnienie. :) Pozdrawiam i do zobaczenia!